|
a :: b :: c :: ć :: d :: e :: f :: g :: h :: i :: j :: k :: l :: ł :: m :: n :: o :: ó :: p :: r :: s :: ś :: t :: u :: v :: w :: x :: y :: z :: ż
Życzeń na tą literę: 8 Na pamiatke, ze w czasie wojny sie urodzil),
Dobrze, moj Tadeuszu, zes sie dzis nagodzil
Do domu, wlasnie kiedy mamy panien wiele.
Stryjaszek mysli wkrotce sprawic ci wesele;
Jest z czego wybrac; u nas towarzystwo liczne
Od kilku dni zbiera sie na sady graniczne
Dla skonczenia dawnego z panem Hrabia sporu;
I pan Hrabia ma jutro sam zjechac do dworu;
Podkomorzy juz zjechal z zona i z corkami.
Mlodziez poszla do lasu bawic sie strzelbami,
A starzy i kobiety zniwo ogladaja
Pod lasem, i tam pewnie na mlodziez czekaja.
Pojdziemy, jesli zechcesz, i wkrotce spotkamy
Stryjaszka, Podkomorstwo i szanowne damy".
Pan Wojski z Tadeuszem ida pod las droga
I jeszcze sie do woli nagadac nie moga.
Slonce ostatnich kresow nieba dochodzilo,
Mniej silnie, ale szerzej niz we dnie swiecilo,
Cale zaczerwienione, jak zdrowe oblicze
Gospodarza, gdy prace skonczywszy rolnicze.Na spoczynek powraca. Juz krag promienisty
Spuszcza sie na wierzch boru i juz pomrok mglisty,
Napelniajac wierzcholki i galezie drzewa,
Caly las wiaze w jedno i jakoby zlewa;
I bor czernil sie na ksztalt ogromnego gmachu,
Slonce nad nim czerwone jak pozar na dachu;
Wtem zapadlo do glebi; jeszcze przez konary
Blysnelo jako swieca przez okienic szpary
I zgaslo. I wnet sierpy gromadnie dzwoniace
We zbozach i grabliska suwane po lace
Ucichly i stanely: tak pan Sedzia kaze,
U niego ze dniem koncza prace gospodarze.
"Pan swiata wie, jak dlugo pracowac potrzeba;
Slonce, Jego robotnik, kiedy znidzie z nieba,
Czas i ziemianinowi ustepowac z pola".
Tak zwykl mawiac pan Sedzia, a Sedziego wola
Byla ekonomowi poczciwemu swieta;
Bo nawet wozy, w ktore juz skladac zaczeto
Kope zyta, niepelne jada do stodoly;
Ciesza sie z nadzwyczajnej ich lekkosci woly Dal mu powaznie reke do pocalowania
I w skron ucalowawszy, uprzejmie pozdrowil;
A choc przez wzglad na gosci niewiele z nim mowil,
Widac bylo z lez, ktore wylotem kontusza
Otarl predko, jak kochal pana Tadeusza.
W slad gospodarza wszystko ze zniwa i z boru,
I z lak, i z pastwisk razem wracalo do dworu.
Tu owiec trzoda beczac w ulice sie tloczy
I wznosi chmure pylu; dalej z wolna kroczy
Stado cielic tyrolskich z mosieznymi dzwonki;
Tam konie rzace leca ze skoszonej laki;
Wszystko biezy ku studni, ktorej ramie z drzewa
Raz wraz skrzypi i napoj w koryta rozlewa.
Sedzia, choc utrudzony, chociaz w gronie gosci,
Nie uchybil gospodarskiej, waznej powinnosci:
Udal sie sam ku studni; najlepiej z wieczora
Gospodarz widzi, w jakim stanie jest obora;
Dozoru tego nigdy slugom nie poruczy.Bo Sedzia wie, ze oko panskie konia tuczy.
Wojski z woznym Protazym ze swiecami w sieni
Stali i rozprawiali, nieco poroznieni,
Bo w niebytnosc Wojskiego Wozny po kryjomu
Kazal stoly z wieczerza powynosic z domu
I ustawic co predzej w posrodku zamczyska,
Ktorego widne byly pod lasem zwaliska.
Po coz te przenosiny? Pan Wojski sie krzywil
I przepraszal Sedziego; Sedzia sie zadziwil,
Lecz stalo sie; juz pozno i trudno zaradzic,
Wolal gosci przeprosic i w pustki prowadzic.
Po drodze Wozny ciagle Sedziemu tlumaczyl,
Dlaczego urzadzenie panskie przeinaczyl:
We dworze zadna izba nie ma obszernosci
Dostatecznej dla tylu, tak szanownych gosci;
W zamku sien wielka, jeszcze dobrze zachowana,
Sklepienie cale - wprawdzie pekla jedna sciana,
Okna bez szyb, lecz latem nic to nie zawadzi;
Bliskosc piwnic wygodna sluzacej czeladzi.
Tak mowiac, na Sedziego mrugal; widac z miny |
|